Wiedeń w 3 dni. Pre-majówka 2023

Wiedeń na majówkę? Ależ owszem – pod warunkiem, że powrót przed 1 maja 😉 praktyka wyjazdów omijających popularne długie weekendy pozwala zmniejszyć koszty biletów oraz noclegów, a także uniknąć tłumów. To był bardzo miły powrót do tego miasta po 19 latach 😀

Było to w kwietniu 2004 roku. Niedawno odebrałam mój pierwszy paszport i pod koniec miesiąca pojechałam na szkolną wycieczkę do Wiednia. Już się cieszę na pierwszy stempel w paszporcie… Kiedy na granicy się okazało, że 1 maja Polska weszła do UE i odtąd paszporty nie są potrzebne…

Wiedeń, 2004
Fontanna Neptuna

Z tamtego wyjazdu mam tylko jedno zdjęcie. Jest analogowe i pochodzi z tych zamierzchłych czasów, w których ludzie nie mieli smartfonów z aparatem, nie mówiąc o aparatach cyfrowych. Jest więc tylko Gruppenfoto z Schönbrunn. Musicie mi więc uwierzyć, że naprawdę zwiedziłam Wiedeń: większość kościołów, parków, muzeum przyrodnicze, Kahlenberg, gdzie Sobieski rozgromił Turków i oczywiście Prater. Nocowaliśmy w Bratysławie, która jest zaledwie 80 km od Wiednia i zakwaterowanie tam było tańsze. Ponieważ było to tak dawno temu i pogoda była niespecjalna, postanowiłam sobie wybrać się kiedyś do Wiednia ponownie i udokumentować rzetelnie moją wizytę, co niniejszym czynię.

26 kwietnia, środa

Do Wiednia poleciałam liniami Ryanair z Krakowa za niecałe 130 zł w obie strony, lot trwał około godziny. Jednak podstawiony samolot trochę mnie zaskoczył. Jak dowiedziałam się później z komentarza od znajomego po wrzuceniu relacji na Instagramie, były to historyczne linie lotnicze Nikiego Laudy, a samolot to bardzo stary boeing 737, niespotykany już w europejskich liniach lotniczych, ale za to lubiany w zimnych częściach globu za swoją niezawodność. Niki Lauda był Austriakiem, zdeterminowanym kierowcą wyścigowym (o nim nakręcony został film “Rush”).

Chociaż przyleciałam z opóźnieniem przed północą, a do miejsca noclegu dotarłam bardzo późno, czułam się bezpiecznie w komunikacji miejskiej i na ulicach. Sam bilet na 7 dni nieograniczonych przejazdów też był korzystny cenowo: 17,10 EUR i wygodna aplikacja do sprawdzania połączeń. To miasto jest stworzone do zwiedzania.

27 kwietnia, czwartek

Stephansdom, czyli gotycka katedra św. Szczepana to pierwsza budowla w Innere Stadt (historyczne centrum miasta), którą zobaczyłam zaraz po wyjściu z metra na stacji Stephansplatz pierwszego dnia po przyjeździe. Jest jednym z najbardziej kojarzonych symboli Wiednia. Można wejść do środka, ale dokładne zwiedzanie jest za opłatą. Niestety za każdym razem, kiedy byłam w pobliżu, trafiałam na pochmurną pogodę i moje zdjęcia katedry są dosyć mroczne.

Mój system zabierania muesli do szybkiego przygotowania śniadania w hostelu niestety w Wiedniu się nie sprawdził, bo nie mieli kuchni dla gości. Śniadanie zjadłam więc na mieście w barze Trześniewski. Polskie nazwisko nie jest przypadkowe, bo założycielem sieci restauracji z kanapkami był właśnie Polak. Kanapki są podawane z różnymi pastami, a cena za sztukę to ok. 1,90 EUR.

Kilka spontanicznych zdjęć uliczek w Innere Stadt. W Wiedniu elegancja i pałacowy styl jest wszechobecny, co może po jakimś czasie przytłoczyć. Dlatego takie zakątki tchną spokojem. 

Pozostając nadal w centrum miasta mijam Hofburg – rezydencję cesarską z czasów panowania Habsburgów. Można zwiedzać obiekty, wejść do Muzeum Sissi, a także wybrać się na pokaz Hiszpańskiej Szkoły Jazdy. Pałac otaczają dwa parki: Burgsgarten – ogrody dla dworu i Volksgarten – ogrody dla ludu, obecnie dla wszystkich.

Oprócz budynków pałacowych warto wybrać się śladami secesji w Wiedniu. Nie odwiedziłam muzeum w Belwederze ze słynnym obrazem Gustawa Klimta, ale wybrałam się na poszukiwanie budynków autorstwa Otto Wagnera oraz innych obiektów architektury secesyjnej. Oto kilka z nich z dwóch dni odwiedzin.

Majolikahaus Otto Wagnera
Budynek Secesji 
Gmach Banku Pocztowego Otto Wagnera
Wiedeńskie Muzeum Otto Wagnera na stacji metra nieopodal Schonbrunn

Poruszam się po mieście pieszo, chcąc jak najwięcej zobaczyć. Głównym punktem komunikacyjnym okazuje się plac przy Operze Wiedeńskiej, skąd jeżdżą tramwaje i linie metra w wielu kierunkach.

A na mały głód i zakupy ze specjałami do domu poleca się Naschmarkt, czyli targ. Znajdziecie tu kuchnię tradycyjną, ale też wiele potraw i przypraw z całej Europy.

Bułeczki makowe – pycha!

Kościół św. Karola Boromeusza z dwiema imponującymi kolumnami robi wrażenie. Przystanęłam na chwilę, żeby podziwiać odbicie budowli w wodzie i odpocząć po porannym maszerowaniu. Tuż obok ktoś w masce konia grał melodie na akordeonie. To był taki moment zatrzymania z twarzą do słońca, kiedy zaczęłam się tym wyjazdem cieszyć. 

Kolejny obiekt z pocztówek z Wiednia to Stadtpark, czyli park miejski stworzony po wyburzeniu murów miejskich i utworzeniu Ringstrasse – pierścienia ulic otaczających historyczne centrum miasta. Kwiecień i maj to pora kwitnienia tulipanów i właściwie w całym Innere Stadt jest mnóstwo klombów w najróżniejszych kolorach. Bzy też kwitną tutaj szybciej, niż u nas w Polsce…

Idąc dalej piechotą przez miasto dotarłam do jednego z moich ulubionych budynków w Wiedniu – Hundertwassershaus, dzieło architekta Hundertwassera, który chciał stworzyć miejsce współistnienia ludzi z naturą. Unikał ostrych kątów i prostych linii, używał kolorowych kamieni jako mozaik. W samym Wiedniu jest kilka znanych obiektów, ale można znaleźć ich więcej w Austrii, Szwajcarii, a także w Niemczech.

Bardzo niedaleko znajduje się KunstHaus – kolejny budynek noszący sygnaturę architekta Hundertwassera i obecnie pełni funkcję muzeum. Jest mniej oblegany, niż Hundertwassershaus, chociaż w niczym mu nie ustępuje. 

Jako przerywnik od kolorowej twórczości XX wieku trochę dostojeństwa Innere Stadt. 

Ankeruhr – zegar z postaciami z historii Austrii, które przesuwają się w ciągu kolejnych godzin dnia
Kościół uniwersytecki
Zum Figlmüller – najpopularniejsza restauracja ze sznyclem wiedeńskim 
Pomnik Gutenberga 
Stadttempel – synagoga żydowska 
Rupertskirche – najstarszy, pochodzący z XI wieku kościół w Wiedniu. 

A cóż to za bajkowe miejsce? Styl architektoniczny zdradza autora od razu – to Spittelau, spalarnia odpadów komunalnych zaaranżowana z zewnątrz przez Hundertwassera. Wysoki komin zwieńczony kulą jest widoczny z wielu miejsc miasta.

Spittelau

Będąc przy Spittelau przypomniała mi się jeszcze jedna atrakcja, od której zaczęła się nasza podróż do Wiednia w 2004, a mianowicie wzgórze Kahlenberg. Miejsce ważne dla Polaków, bowiem tutaj król Jan III Sobieski pokonał Turków w 1683 roku. Jest tablica upamiętniająca to wydarzenie oraz polski kościół, w którym odbywają się nabożeństwa w języku polskim.

A z tarasu pobliskiej restauracji rozciąga się ten malowniczy widok. Na Kahlenberg dojeżdża się autobusem, po drodze znajduje się też inny spektakularny punkt widokowy.

Gdybym miała wybrać jedno miejsce do zamieszkania w Wiedniu, to byłby to Grinzing – dawniej niezależne miasteczko, obecnie część dzielnicy Döbling, na stokach Lasku Wiedeńskiego. Jest to region winiarni i tradycyjnych knajp Heuriger, gdzie można skosztować tegorocznego trunku oraz regionalnych potraw przy lokalnej muzyce. Już samo spacerowanie po wąskich uliczkach wprawia w dobry nastrój.

Ostatnia porcja architektury na zakończenie pierwszego dnia pobytu w Wiedniu. Karl-Marx-Hof to modernistyczny blok mieszkalny liczący 1382 mieszkania, długi na 1100 m (przez to uznawany za najdłuższy pojedynczy budynek mieszkalny na świecie), zbudowany w Wiedniu w latach 30. XX wieku przez Karla Ehna, ucznia Otto Wagnera.

28 kwietnia, piątek

Jak do tej pory zwiedzanie miasta udawało się za darmo (nie licząc biletu na komunikację miejską). Zamierzam podtrzymać ten trend do końca podróży, oprócz jednej płatnej atrakcji pod koniec tego dnia.

Votivkirche
Parlament

Plac cesarzowej Marii Teresy otaczają dwa pałacowe budynki, w których mieszczą się: Muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Sztuk Pięknych. Obiekty łatwo znaleźć, bo leżą przy Burgring, pierścieniu ulic otaczających historyczną część Wiednia. Nie wchodziłam do środka, bo muzeum zwiedziłam, kiedy byłam w Wiedniu po raz pierwszy, a tym razem pogoda zachęcała do pozostania na zewnątrz. 

Pałac Schönbrunn leży nieco dalej od centrum miasta i służył wielu władcom Austro-Węgier jako letnia rezydencja. Odbywały się tutaj także koncerty czy bale, przebywały ważne osobistości. Pałac otacza wielki ogród z przestronnymi alejami, licznymi fontannami oraz tajemniczymi zakątkami, jak labirynt. Wstęp do ogrodów jest darmowy, chociaż niektóre części są płatne i wchodzi się przez bramki (jak wspomniany labirynt).

Fontanna Neptuna
Glorietta

Wytworny wiedeński specjał – Sachertorte, tort czekoladowy z marmoladą morelową, przyrządzany według ścisłe strzeżonej receptury. Na kawałek tortu zatrzymałam się na chwilę w kawiarni przy hotelu Sachera. Nawet wystrój onieśmiela 😅czyje portrety rozpoznajecie na ścianie? 

Ratusz w Wiedniu to dostojna instytucja, w której zarządza się miastem, ale którą można także zwiedzać w wybrane dni miesiąca za darmo. Wnętrze jest bogato zdobione i oprócz sali posiedzeń znajduje się tutaj wiele pomieszczeń reprezentacyjnych oraz wielka sala balowa. Warto wybrać się na oprowadzanie z przewodnikiem i wysłuchać ciekawostek o historii miasta.

Belweder, czyli kompleks parkowo-pałacowy udostępniony został do zwiedzania i mieści muzeum sztuki. W Górnym Belwederze można podziwiać obrazy Gustawa Klimta, w tym słynny „Pocałunek”. Oba skrzydła pałacowe są otoczone barokowymi ogrodami. 

Prater i Wiener Riesenrad to symbole Wiednia, których nie można pominąć przy zwiedzaniu. Nawet jeśli nie jesteście fanami górskich kolejek, to przejażdżka diabelskim młynem jest jak spotkanie z historią: powstały w 1897 roku posiada status najstarszej czynnej atrakcji tego typu na świecie! Podczas niespiesznej przejażdżki można podziwiać panoramę miasta z najwyższego punktu 60 m nad ziemią. To była właśnie ta jedyna płatna atrakcja, którą zaliczyłam w Wiedniu. Bilet nie jest tani: 13,50 EUR (inne atrakcje są zwykle od 5-10 EUR), ale ważny punkt do zaliczenia.

Na koniec dnia spadł deszcz i taka pogoda utrzymała się niestety także kolejnego dnia, dlatego nie mam sobotniej relacji ze zwiedzania. Jednak listę atrakcji skutecznie zrealizowałam w ciągu dwóch dni intensywnego chodzenia.

29 maja, sobota

Sobotę spędziłam na odpoczynku od zwiedzania: odwiedziłam międzynarodowy zbór Kościoła Adwentystów w dzielnicy Favoriten, uczestniczyłam w sobotnim nabożeństwie, popołudniowym posiłku i programie biblijnym.

30 maja, niedziela

Ostatni dzień w Wiedniu, ale nie koniec przedmajówkowej wyprawy. Spontanicznie wyskoczyłam na jeden dzień do innego kraju ze stolicą również nad Dunajem… C.d. w kolejnym wpisie 🙂

______________

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/Njr97JsEgK6whwH26
Mapa miejsc: https://goo.gl/maps/eQZVXAxfHUDCf69e9
Inspiracje:
https://fromlovetotravel.com/blog/
https://www.podrozepoeuropie.pl/komunikacja-miejska-wieden/
http://www.adamantwanderer.com/subiektywne-przewodniki/wieden-jedzenie-polecane-adresy/

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *