Czuję pewne onieśmielenie przed pisaniem relacji z wycieczki do Barcelony. Zdaje się, że niemal wszyscy już tam byli, że napisano mnóstwo mądrych przewodników i nic nowego nie odkryję. Ale tym razem nie zamierzałam tworzyć żadnego przewodnika czy poradnika wyprawy. Ta wycieczka była moim urodzinowym urlopem bez sztywnego planu (chociaż mnóstwo punktów zaznaczonych na mapach Google i oczywiście ramowy plan podróży był, a jakże). Jeśli nie będzie zatem wyczerpująco i merytorycznie, odsyłam do inspiracji na dole wpisu. A tymczasem… benvinguts a Barcelona 🙂
Dzień 1
Czwartek, 28 października
Mój lot był nie bezpośrednio do Barcelony, a do Girony, lotniska oddalonego kilkadziesiąt kilometrów od Barcelony. Do miasta można dojechać bezpośrednim
autobusem Sagales z lotniska za 16 EUR.
Więcej opcji dojazdu
tutaj
Dworzec Barcelona Nord – tu przyjeżdża autobus z Girony i stąd ruszają autobusy Alsa do Andory
Łuk triumfalny
Idę sobie spacerkiem do hostelu zostawić bagaż i ruszyć na zwiedzanie
Ciutadela
Już mi się podoba – wąskie uliczki i placyki
Znajomi mówili, że Barcelona jest niebezpieczna, ale tego nie odczułam.
Ja staram się chodzić po głównie uczęszczanych miejscach, unikać samotnych spacerów po zmroku i informować moich bliskich, gdzie aktualnie przebywam. Nic niepokojącego mi się nie przydarzyło 🙂
Hostel Safestay Barcelona Gothic – przyzwoite miejsce w dzielnicy gotyckiej, z którego na piechotę mogłam obejść spory kawał miasta. W cenę miałam wliczone śniadanie. Było trudno znaleźć coś samodzielnego na Airbnb, a to było jedno z tańszych miejsc. Jestem backpackerem, niestraszne mi hostele 😉
Do dalszych przejazdów po mieście kupiłam bilet T-Casual, czyli 10 przejazdów za 11 EUR. Więcej o komunikacji miejskiej
tutaj.
Zaraz po przyjeździe pojechałam autobusem do Parku Guell, jednego z najlepiej kojarzonych miejsc w Barcelonie. Kolorowe mozaiki na tarasie, „piernikowe” domki i imponująca panorama miasta – niemal każdy widział pocztówkowe zdjęcia stąd. Ten obiekt jest zawdzięczany Antoniemu Gaudi, niezwykłemu artyście XX wieku. Oprócz gwarnego tarasu jest tez wyciszający park, dlatego warto spędzić tu chwilę dłużej.
Jaszczurka „El Drac”
Bilet do Parku Guell – 10 EUR.
Czy warto? Oczywiście!
Pożałowałam natomiast 26 EUR na zwiedzanie katedry Sagrada Familia i obejrzałam ją tylko z zewnątrz. To również projekt Gaudiego, ciągle w budowie. Z zewnątrz przypomina wielki kopiec termitów. Może kiedyś odwiedzę Barcelonę ponownie, jak już katedra będzie ukończona i wtedy wejdę do środka 🙂
Chcecie kupić hiszpańskie słodycze? Wejdźcie do jednej z cukierni Vicens i kupcie Torrons – nugaty o różnych smakach, zrobione z orzechów arachidowych lub migdałów. Są bardzo słodkie i mają konsystencję chałwy.
Czekolada do picia sprzedawana w wielkich blokach
Dzień 2
Piątek, 29 października
Tego dnia pojechałam do Andory, która jest osobnym krajem, więc opiszę ją osobno.
Nie, to nie jest Barcelona by night, tak ciemno jest o 7 rano.
Przypadek? Nie sądzę
#polacytubyli
Dzień 3
Sobota, 30 października
W dniu moich urodzin trafiła mi się wyjątkowo deszczowa pogoda – jeśli nie lało jak z cebra, to kropiło, a ja przemykałam pomiędzy kroplami pod parasolem od jednego miejsca do drugiego. Ale nie przeszkodziło mi to w zwiedzaniu urokliwej średniowiecznej Dzielnicy Gotyckiej i okolic. Świetne miejsce do błądzenia bez planu – w każdym zaułku znajdzie się coś ciekawego.
Średniowieczna katedra św. Eulalii – patronki miasta
Kojarzona z arystokracją i bogatym społeczeństwem miasta.
Katedrę obeszłam jedynie dookoła, nie będąc pewna, czy w środku nie ma jakichś biletów wstępu.
Kościół Adwentystów Dnia Siódmego – nieco ukryty budynek w dzielnicy Raval
Weszłam na pierwszą część, czyli studium szkoły sobotniej, bo nabożeństwo było po hiszpańsku, a moje zdolności zrozumienia są jeszcze dosyć ograniczone. Miałam jednak lekcje na telefonie i mogłam rozumieć, o czym jest mowa.
La Rambla – aleja-deptak z charakterystycznymi płytami chodnikowymi, zatłoczona i porośnięta z obu stron drzewami. Wchodziłam tam kilkakrotnie w ciągu dnia. Po jednej stronie jest dzielnica Raval, po drugiej Gothic.
Nie pojechałam na stadion Camp Nou, bo nie jestem fanem piłki 😉
Ale domyślam się, że w latach świetności FC Barcelona te sklepy były oblegane
Więcej Gaudiego? Proszę bardzo. W Barcelonie jest co najmniej kilka budynków zaprojektowanych przez Antoniego Gaudi, kolejno na zdjęciach: Casa Batllo, Casa Mila, Pałac Guell… Jego unikalnym stylem inspirował się inny architekt, Austriak Hundertwasser, którego kolorowe i asymetryczne domy można znaleźć w całej Austrii, Niemczech i innych miejscach na świecie. Ale to temat na osobną wyprawę…
Casa Mila
Pałac Guell
Placa Reial – niewielki plac z fontanną i palmami
La Boqueria – targ pełen świeżych owoców i warzyw sprzedawanych także do zjedzenia na miejscu, mięso i owoce morza oraz przekąski: paella, tapas i wiele innych. Uwaga: pełno ludzi!
Miałam szaloną chęć na ten owoc, ale w końcu wzięłam sok mango-marakuja
Wegetariańska paella – mix
Placa del Pi i katedra
Wkraczamy zdecydowanie w Barri Gothic.
Carrer de Petrixol – niewielka uliczka z kafelkami przedstawiającymi ważne wydarzenia z historii miasta
Dzielnica Żydowska i wąskie uliczki
Placa de Felip Neri – zniszczone ściany kościoła noszące ślady kul
Carrer del Bisbe – mostek nad ulicą przypominający Most Westchnień w Wenecji
Placa del Rei
Zdjęcia trochę ponure, ale taka pogoda.
Kolejna katedra w Barcelonie to Santa Maria del Mar – katedra gotycka budowana przez prostych ludzi. Rybacy (bastaixos) dźwigali głazy do budowy dostarczane drogą morską lub z kamieniołomu na górze Montjuic, oddalonego o 4 km od placu budowy. O tych wydarzeniach można przeczytać w powieści „Katedra w Barcelonie” oraz obejrzeć serial na Netfliksie o tym samym tytule.
Tu też bilet wstępu do głównego holu i balkonów – można trochę popodglądać z boku
Ulice dzielnicy El Born (La Ribera) – dzielnicy rybackiej
Caganer, czyli obesrołek 😉
O co chodzi z figurkami z kupą?
Tradycyjny caganer ubrany jest jak typowy kataloński pasterz, a więc ma białą koszulę i czerwoną berretintę, czyli popularny w Katalonii kaszkiet. W ostatnich latach pojawiło się jednak wiele wariacji na temat wyglądu figurki, a przede wszystkim w takim ujęciu zaczęto pokazywać postaci z życia społeczno-politycznego czy popularnych filmów. Merkel, Obama, Papież Franciszek czy bohaterowie Gwiezdnych Wojen to zaledwie kilka przykładów. Figurki mają przynosić szczęście i są używane jako elementy bożonarodzeniowych szopek.
La Barceloneta – nadmorska dzielnica, w której ulice są ułożone równolegle jak w drabinie
Nieuchronnie morze 😉
Plaża San Sebastian – ogromne fale bijące o brzeg przyciągają surferów. Mi taka fala zalała buty, kiedy robiłam to zdjęcie 😉
Tym razem nie odważyłam się na kąpiel w morzu, chociaż temperatura była całkiem przyjemna 😉
Ciekawe to wybrzeże
Placa Jaume – już niedaleko hostelu
Bar Rodrigo – nie trzeba iść daleko, żeby znaleźć coś w miarę niedrogiego.
Tapas – pieczone bakłażany i lokalna sałatka.
Hiszpańska kuchnia jest mocno mięsna, ale na szczęście są tapas i wegetariańskie wersje paelli
Dzień 4
Niedziela, 31 października
Placa Espanya
Opuszczam Barcelonę i przenoszę się do innego kraju.
Trochę stracha miałam z poszukiwaniem dojazdu na lotnisko – niby pociąg był, ale go nie znalazłam.
Dojechałam w końcu autobusem. Czasem to zamieszanie mi w tym kraju przeszkadza cieszyć się podróżą 😉
A wam jak się podobała Barcelona? Miejsce na jeden raz czy chętnie byście wrócili?
_____________
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/JHSsfJKGPEgUfXbu7
Inspiracje:
https://duze-podroze.pl/co-zobaczyc-w-barcelonie/
https://duze-podroze.pl/barcelona-cudowna-dzielnica-gotycka/
https://www.zawszenawakacjach.pl/filmy-z-barcelona-w-tle/
Hiszpania wcześniej: https://kikatur.blogspot.com/2017/08/ayc-walencja-zdjecia.html