W Kazimierzu nad Wisłą

Lubicie podróże? Oto kolejna z nich. W miniony weekend wykorzystałyśmy PKP do granic możliwości dzięki Biletowi Podróżnika. Kosztuje on 74 zł i można na nim jeździć wszystkimi TLK-ami od piątku od 19.00 do poniedziałku do 6 rano 🙂 
W sobotę odwiedziłyśmy Kraków z okazji chrztu naszej kuzynki Ady. Piękna, wzruszająca uroczystość i spotkanie z rodziną, której dawno nie widzieliśmy 🙂 zdjęcia ma Ola.
Niedziela była spontanicznym pomysłem. Postanowiłyśmy spędzić jeszcze jeden dzień w podróży. Padło na Kazimierz Dolny. Z Warszawy nie jest daleko. Wystarczy wsiąść do pociągu do Puław, który jedzie półtorej godziny, a stamtąd do Kazimierza dojeżdża się w ciągu 25 minut busem podstawianym przez PKP. Kazimierz o tej porze roku jest oblegany przez turystów, ledwo można się przecisnąć przez wąskie uliczki 🙂 do tego w pobliskich miastach odbywał się festiwal orkiestr dętych. Zaczęli od „Zacznij od Bacha”, a potem poleciało komercyjnie „Pretty woman” 😛 
Ponieważ miałyśmy dosyć tłumów, poszłyśmy w kierunku wąwozów lessowych i tak odkryłyśmy krajobrazy z dzieciństwa.

Nad Wisłą ciągnie się malowniczy bulwar. Rzeka była wybitnie mętna i nie zachęcała do kąpieli, ale zamoczyłyśmy utrudzone stopy.

A po Wiśle pływają statki i prom 😉

Słynne kazimierzowskie Koguty z ciasta. Nie spróbowałyśmy, bo byłyśmy najedzone pizzą norweską 😛 ale lody mają pyszne 🙂

Dzień sprzyjał zdjęciom. Spotkałyśmy chyba z pięć par młodych na sesji. Same też wzięłyśmy udział w sesji: prowadzono casting do filmu „Wołyń” 🙂
Wróciłyśmy do Warszawy bardzo późnym wieczorem. Pociąg złapał półgodzinne opóźnienie. I chociaż poszłam spać po północy, obudziłam się sama do pracy o 6.30. Przemożna jest siła przyzwyczajenia.